23 października 2008

Małpy 2.

Paprotko.

Długo zbierałem się na to, by Tobie odpisać.

Początkowo chciałem napisać; "Nie martw się, nie bój, to przejściowe. W końcu, chcąc nie chcąc, wejdziesz w głąb wyspy, a wtedy już nic nie będzie takie samo."
Potem chciałem napisać; "Nie martw się, daj spokój, wyspa nie jest taka straszna. Prędzej czy później będziesz musiała pójść dalej, chociaż to i tak niczego nie zmieni."
Następnie chciałem napisać; "Strzeż się, albowiem wyspa jest straszna!"

Jednak chyba napiszę Ci; "To i tak nie ma znaczenia."

Więc - to i tak nie ma znaczenia. Wyspa jest mała. Jesteś jej częścią. Tak samo jak ja. Jesteśmy mali, nic nie znaczący. Teraz wyspa jest całym światem i poza nią nie ma nic.

Wszędzie wokół mnie skaczą małpy. Nie masz pojęcia jakie są drażniące. Ciągle czegoś chcą, banana, pieszczoty, i wydaje im się, że te ich durne sztuczki czy bezwartościowe prezenty robią na mnie jakiekolwiek wrażenie. Szkoda, że nie mam porządnej strzelby.

Znam ten ból. Wiele nie mam, ale wysyłam w paczce razem z butelką. Kiedyś jeszcze usiądziemy nad brzegiem kopcąc fajkę.

P.S
Strzeż się chodzenia w kółko.

Pozdrawiam;
Sirius

14 października 2008

***

Siriusie...

Każdej nocy boję się wejść wgłąb wyspy.
Śpię zwinięta w kłębek, a moje uszy nasłuchują
każdy najmniejszy trzask gałęzi, doszukując się w tym
potencjalnych przyczyn mojej śmierci. Powoli wariuję.

Przez całe dnie wypatruję statku, tankowca, łódki - czegokolwiek.
Może pora się przyzwyczaić i porzucić myśl o domu?

Domu, w którym zawsze pachniało cynamonem. Wiesz...
Mam dwie córki. Wspaniałe, małe istoty.
Mam też męża, wydawało mi się na początku, że nie
zasnę bez niego. Jestem uzależniona od jego zapachu.

Ciągle o nich myślę. O tym co teraz przeżywają, czy sobie radzą.
O tym czy on jeszcze mnie szuka czy już układa sobie życie na nowo.

Co będzie jak wrócę? (Jak myślisz...mamy taką szansę?)

Zazdroszczę Ci Małp. Myślę, że to moja wina, że nawet ze
zwierzętami nie potrafię się zaprzyjaźnić.
Włóczę się jak cień.
Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam, nie mogę nic przełknąć.
Wyglądam z dnia na dzień coraz gorzej i nic, kompletnie nic
nie potrafię na to poradzić.

Mam nadzieję, że to minie.
Brakuje mi ciepła, ludzkiego oddechu, bicia serca,
ust, zapachu dziecięcej skóry.




Podstawowe rzeczy udało mi się zorganizować.
Brakuje mi jednak tytoniu.
Widzisz, nie tylko od zapachów jestem uzależniona...

2 października 2008

Małpy.

O, witam.

Długi czas byłem sam. Czułem się bardzo wyobcowany, nieobecny, obcy. Wszechmiar morza ogarniał mnie, w pewnym momencie chciałem nawet ułożyć się wśród wodorostów i umrzeć, utonąć, zasnąć, ukołysany ruchem fal.

Po pewnym czasie zacząłem pojmować przyrodę. Jej falowanie na wietrze, tryby, procesy, stworzenia większe i mniejsze drgające jak piana na szczytach bałwanów... Bynajmniej nie śniegowych, oczywista.

Poznałem też Małpy. Nie zwykłe małpy, ale Małpy. Z jednej strony pokraczne i nieporadne pseudokopie mnie, z drugiej idealne stworzenia, dla których ma wyspa od zawsze była domem. Podejrzewam, że z ich perspektywy to ja jestem zabawnym zwierzem.

Dość, że dzięki nim nie jestem nieszczęśliwy ani samotny. W zamian za banana czy pieszczotę są w stanie zrobić dla mnie wszystko. Skaczą pociesznie dookoła skromnego mua, zabawiając, intrygując, czy czasem niemal kpiąc. Choć nie potrafię pojąć ich małpiego języka, tak jak one nie potrafią pojąć moich słów, dyskutuję z nimi, prowadząc filozoficzne dysputy. Są dla mnie towarzystwem, nadzieją i ucieczką, bez względu na ograniczony zakres pojmowania.

Często brakuje mi ludzi. Ludzi takich jak Ty, szanowna przyjaciółko. Rozumnych, pojmujących, żywych. Małpy, jakkolwiek nie były inteligentne, nie są jednak dostatecznymi towarzyszami samopojmowania.

Może potrzebna Ci pomoc? Napisz proszę, postaram się wysłać Ci podstawowe rzeczy.

Pozdrawiam;
Sirius.

P.S
Stań się Paprocią. Na tropikalnej wyspie Jej właśnie i poszukiwania Jej kwiatu najbardziej mi brakuje.